sobota, 1 czerwca 2013

film- Oszukane





         Ostatnio wraz z dziewczynami wybrałam się do kina na polski film Oszukane.Film oparty na historii prawdziwej, która wydarzyła się w Polsce 30 lat temu.


     Film powiada o bliźniaczkach, które zostały rozdzielone w szpitalu, po samym urodzeniu. Jedna z bliźniaczek trafiła do jednej rodziny, zaś druga z obcą dziewczyną (niby siostrą) do drugiej. Dziewczyny na jednej z imprez spotykają się, od razu się zaczynają dogadywać i dziwią się że wyglądają prawie identycznie. Później gdy wszystko się wyjaśnia dochodzi do katastrofy, nikt nie umie sobie poradzić z sytuacją, a przed poznaniem prawdy wszystko w obydwóch rodzinach bardzo dobrze się układało. Bardziej pasuje to określenie tragedia niż pomyłka.


   W prawdziwym życiu za taką pomyłkę Warszawskiego szpitala rodziny dostało około 2mln zł.
Koniec końców historia skończyła się tragicznie. Biologiczna matka zamienionych dziewczynek żyje od lat na lekach antydepresyjnych, każde z czworga rodziców ma poczucie winy, bo jak to możliwe że nie rozpoznali własnego dziecka w szpitalu. W obydwóch rodzinach panuje złość (dlaczego akurat my), zazdrość o zabrane miejsce, o lepszych rodziców. Zamieniona bliźniaczka uciekła z domu, a gdy rodzice zgłosili sprawę na policję znaleziona nie chciała utrzymać z nimi już żadnego kontaktu.


moja opinia ?
Film podobał mi się, choć spodziewałam się jeeszcze czegoś lepszego. Nie mogę też ukrywać że dwa-trzy razy łezki same zaczęły mi lecieć, także film wzrusza i również nieraz zaskakuje :)
Ja jakoś nigdy nie byłam i chyba już nie będę przekonana do polskich filmów, nie ważne o jakiej tematyce, może dlatego stąd to pewne niezadowolenie ;)





                                                                    
                                                                         ZWIASTUN
                                                                               KLIK

R





coś

             
      Obiecuję, że postaram się pisać częściej, ale nie obiecuję, że będą to takie same notki co jakiś czas temu :)


Dzisiaj wrzucam tu pewną historię, która po prostu utknęła mi w pamięci z lekcji rozszerzonego polskiego :)
macie może 2 minutki ? :)


"Zabawa w klucz"

         "Właśnie skończyli kolację i kobieta sprzątnęła ze stołu talerze, zaniosła je do kuchni, włożyła do zlewu. W kuchni światło było jeszcze ciemniejsze niż w pokoju, prawie całkiem żółte, a na ścianach pełno liszajów wilgoci. Mieszkali tu od dwóch tygodni, było to ich trzecie wojenne mieszkanie, dwa poprzednie opuścili w popłochu. Potem kobieta wróciła do pokoju i usiadła z powrotem przy stole.
Siedzieli w trójkę: ona, jej mąż i ich trzyletnie dziecko, pyzate i niebieskookie. Ostatnimi czasy często mówili między sobą o niebieskich oczach dziecka i jego pyzatych policzkach. Dziecko siedziało wyprostowane i patrzyło na ojca, ale widać było, że już ledwie siedzi, tak bardzo mu się chce spać. Mężczyzna palił papierosa, miał zaczerwienione oczy i mrugał nimi w zabawny sposób. Od kiedy w popłochu uciekli z drugiego mieszkania, zaczął mrugać oczyma.
Już było późno, dziesiąta godzina, dzień dawno temu się skończył i można było spać, ale przedtem musieli odrobić zabawę, którą powtarzali co wieczór od dwóch tygodni, bo wciąż jeszcze nie wszystko szło, jak należy. Mimo że mężczyzna bardzo się starał i ruchy miał zręczne, a ciało gibkie, to z nim właśnie, a nie z dzieckiem były kłopoty. Dziecko było doskonałe. Widząc, że ojciec gasi papierosa, drgnęło i szerzej otworzyło swoje niebieskie oczy. Kobieta, która właściwie nie brała udziału w zabawie, pogładziła je po włosach. Jeszcze tylko raz zabawimy się w klucz, tylko dzisiaj, prawda? - zwróciła się do męża.
Nie odpowiedział, bo nie miał pewności, czy to będzie rzeczywiście ostatnia próba. Wciąż jeszcze marudził o dwie, trzy minuty za długo.
Wstał i skierował się ku drzwiom prowadzącym do łazienki. Wtedy kobieta zawołała cicho: dzyń, dzyń. Naśladowała dzwonek i robiła to świetnie, jej 'dzyń, dzyń' było naprawdę cichym, dźwięcznym dzwonkiem.
Na głos dzwonka, który tak melodyjnie zadźwięczał w ustach matki, dziecko zerwało się z krzesła i pobiegło do wyjściowych drzwi, oddzielonych od pokoju skrawkiem wąskiego korytarza.
- Kto tam? - spytało.
Kobieta (ona jedna nie wstała od stołu) stuliła powieki szybko, gwałtownie, tak, jak to czynimy wtedy, gdy przejmuje nas nagły, dotkliwy ból.
- Zaraz otworzę, tylko poszukam kluczy - odezwało się znów dziecko, po czym głośno tupiąc, wbiegło do pokoju. Okrążyło biegiem stół, wysunęło szufladę w kredensie i zamknęło ją z głośnym trzaskiem.
- Zaraz, chwileczkę, nie mogę ich znaleźć, nie wiem, gdzie je mamusia położyła - zawołało bardzo głośno, przysunęło krzesło, wdrapało się na nie i sięgnęło ręką na ostatnią półkę etażerki.
- Ooo! Znalazłem! - wydało triumfujący, radosny okrzyk. Następnie zeszło z krzesła, przysunęło je z powrotem do stołu i nie patrząc na matkę, spokojnym krokiem podeszło do wyjściowych drzwi. Z klatki schodowej powiało chłodem i zapachem wilgoci.
- Zamknij, kochanie - odezwała się cicho kobieta. - Doskonale to zrobiłeś, naprawdę.
Nie słyszało jej słów. Stało na środku pokoju ze wzrokiem utkwionym w zamknięte drzwi łazienki.
- Zamknij drzwi - powtórzyła zmęczonym, matowym głosem. Co wieczór powtarzała te same słowa, a ono co wieczór wpatrywało się w zamknięte drzwi łazienki. Skrzypnęły wreszcie. Mężczyzna był blady, a jego ubranie pokryte białymi plamami wapna i kurzu. Stał w progu i zabawnie mrugał oczyma.
- No i jak? - spytała kobieta.
- Wciąż brak mi kilku minut. On musi dłużej szukać. Wsuwam się bokiem, ale potem... tam jest przecież tak ciasno, że potem odwrócenie ciała... I niech on robi więcej hałasu, niech głośniej tupie...
Dziecko nie spuszczało zeń wzroku.
- Powiedz mu coś - szepnęła.
- Świetnie, świetnie to zrobiłeś, mały - rzekł machinalnie.
- Tak, tak! - zawołała kobieta - naprawdę świetnie to robisz, kochanie. I wcale nie jesteś mały. Zachowujesz się jak dorosły, jesteś dorosły, prawda? Ty przecież wiesz, że jeżeli za dnia, wtedy, kiedy mamusia jest przy pracy, naprawdę ktoś zadzwoni, wszystko będzie od ciebie zależało. Prawda? I co powiesz, gdy spytają o rodziców?
- Mamusia przy pracy.
- A tatuś?
Milczało.
- A tatuś?! - krzyknął z lękiem mężczyzna.
Zbladło.
- A tatuś?! - powtórzył mężczyzna ciszej.
- Umarł - odpowiedziało dziecko i rzuciło się ku ojcu, który stał tuż obok i zabawnie mrugał oczyma, ale który był także od dawna umarły dla tych wszystkich, którzy naprawdę zadzwonią".
Ida Fink, Zabawa w klucz [w:] Tejże, Odpływający ogród: Opowiadania zebrane, W.A.B., Warszawa 2002, s. 57-60.


           
                       Akcja opowiadania rozgrywa się w mieszkaniu Żydów w godzinach wieczornych. Jest to ich już trzecie mieszkanie, gdyż z poprzednich musieli uciekac w popłochu. Mieszkanie to jest ciemne, nieprzyjemne. Domownicy nie czują się w nim bezpiecznie, są przerażeni, boją się o swój los. Bohaterami opowiadania są: ojciec – Żyd, matka, która jest najprawdopodobniej Polką (ponieważ nie musi uciekać) oraz ich dziecko. Ojciec został przedstawiony jako blady mężczyzna z zaczerwienionymi oczami, którymi mrugał w zabawny sposób, co może być objawą nerwicy lub zdenerwowania. Mężczyzna jest pełen niepokoju i lęku, przerażają go niepowiedzenia podczas zabawy w klucz. Matka natomiast nie przyłącza się do „zabawy” , jedyne co robi, to udaje dzwonek. Chwali swoje dziecko pomimo wielu porażek, niepowodzeń, wmawia mu, że jest już osobą dorosłą. Niebieskookie i pyzate dziecko jest doskonałe, nie ma z nim większych problemów. Chłopiec pomimo zmęczenia czeka na rozkazy ojca i przystępuje do „zabawy”. To właśnie od jego zachowania uzależniony jest dalszy los rodziny.
        Zabawa, która została umieszczona w tytule opowiadania może kojarzyć się z grą o życie, próbą przetrwania. Polega ona na tym, że dziecko na znak dzwonka do drzwi zaczyna szukać klucza. Przy wykonywaniu tej czynności robi wiele hałasu, aby ojciec mógł w tym czasie przedostać się przez łazienkę do schronienia. Po odnalezieniu klucza malec otwiera drzwi, Wówczas ukazuje się klatka schodowa, która może symbolizować grozę bądź zło. To właśnie z niej nadejdą Niemcy. Życie rodziny żydowskiej jest niepewne.