Poświęcając cały dzisiejszy dzień na naukę, postanowiłam napisać właśnie tu o tym, jak można nauczyć się czegoś w szybki sposób. Jeżeli chodzi o mnie: nie cierpię się uczyć. Gdy ogrom pracy mnie przerasta- nie wiem w co włożyć ręce, panikuje i koniec końców nie robię niczego porządnie. Gdy mam jedną rzecz do zrobienia, myślę sobie: tylko tyle? i przekładam na wieczór ( a wieczorem nie mam już siły i ochoty) Najbardziej nie lubię tej świadomości, gdy przychodzi noc, a ja siedzę dalej tak jak siedziałam przez cały dzień od przyjścia ze szkoły i wiem, że go zmarnowałam, bo nie zrobiłam nic a nic pożytecznego. Oczywiście, zdarzają się dni kiedy wiem że mam się uczyć, uczę się i uwaga: chce mi się uczyć.
Jeżeli macie takie same problemy z tym, żeby zabrać się za naukę, nie codziennie, ale jednak, to proszę bardzo. Notka dla tz leni :)
Po pierwsze
Sukcesem do nauczenia się czegokolwiek jest postawienie sobie za cel: "tak, nauczę się, to nie może być takie trudne" i oczywiście dobre podejście. Zawsze gdy słyszę od mamy: "idź się uczyć, nic się nie uczysz" we mnie zaczyna się gotować. Takie krótkie zdanie, a potrafi wyprowadzić mnie z równowagi na dobrych parę godzin (ciekawe czy tylko ja tak mam..?) I co z tym zrobić? Powinniśmy zmienić podejście i zacząć myśleć o przesiedzeniu godziny w fotelu z zeszytem w ręku w sposób miły. Zobaczcie, cisza spokój, pomiędzy nauką czas na chwile rozmyśleń. Pomyśleć sobie, że to tylko jedna godzina w ciągu caaałego dłuugiego dnia, dzieli nas od tego żebyśmy byli z siebie dumni i żeby ktoś był z nas dumny. Nie wykorzystując tego czasu na to, wykorzystalibyśmy go bezmyślnie, np siedząc na fejsie :)
Co jest dobrze zrobić?
np. Pan z historii zapowiada nam sprawdzian na za dwa tygodnie. Co robimy my? Czekamy do ostatniego dnia, żeby zacząć coś działać. A co można zrobić? Ja niekiedy siedząc wieczorem na internecie i przeglądając dosłownie wszystko co się w nim znajduję, nie raz łapię się na tym, że nagle piszę sobie notatki do sprawdzianu, który będzie, ale za sporo czasu.
A więc, siedząc i nie robią nic, zróbmy cokolwiek, co może przydać nam się później. Każdy z nas wie, jak wygląda cały dzień męczarni, gdy wiemy, że jutro w szkole coś nas czeka a my jesteśmy bliżej niż przed startem.
Czego nie można robić?
ZABRONIONE JEST WŁĄCZANIE KOMPUTERA !
Gdy postanowimy sobie się uczyć: przychodzimy do domciu ze szkoły, jemy obiad, z kimś przez chwilę porozmawiamy czy oglądamy TV i gdy mamy już notatki zrobione wcześniej (patrz wyżej) lub po prostu notatki z lekcji, siadamy w swoim pokoju i zaczynamy :) Ważne jest to, żeby się nie rozkojarzyć i nie patrzeć w sufit! Bo wiecie jak to jest, najgorzej się zabrać/ zmusić do roboty ! Lecz robione wszystko codziennie bez stresu, nie myślenia: nie chce mi się, serio wychodzi całkiem nie źle :)
Pomyśl sobie: nauczę się teraz = mam cały dzień wolny. (wracasz do domu o 15, zaczynasz naukę o 15:30 a o 16.30 możesz robić co Ci się żywnie podoba bez żadnego marudzenia o nauce) W przypadku dużego materiału, znowu się odniosę do siebie, chodzę z kartką to tu to tam. Dzień cały jakoś leci, ponieważ jeszcze w między czasie oglądam serial, robię coś innego, ale czasami chyba tak nawet trzeba :)
Nauka za dnia
Gdy jest jasno, świeci słońce, życie wydaje się szczęśliwsze, mamy więcej energii, wszystko w naszym mózgu lepiej pracuje. Dlatego tak ważne jest uczenie się podczas dnia. Wieczór? odpada. Noc? totalnie odpada. Już nauczyłam się na swoich błędach, że nigdy nie dałam rady zrobić czegoś później. Bardziej myślę już wtedy o spaniu czy filmie niż o innych sprawach. Nauka o 5 rano? raz mi się udało, nie polecam.. haha :)
Słówka z angielskiego
To jest coś, co lubię uczyć się najbardziej (wiem, dziwne) Mam pewien sposób na nauczenie się nawet 100-200 słówek w jeden dzień ;d (dzisiaj dałam radę, około 150)
♣ potrzebne nam są biurowe małe kwadratowe karteczki i wyobraźnia
Ja jedną karteczkę tnę na 3 części. Po jednej stronie piszemy polskie słówko (lub wyrażenie) po drugiej tłumaczenie. Gdy mam już to zrobione biorę tylko 1/3 część część karteczek ( 1/3 aby oszukać nas samych. Widząc do nauczenia mniej, czujemy że damy sobie radę i mamy większe chęci) i zaczynami obracanie karteczek i przekładanie: polskie słówko-angielskie tłumaczenie-odkładamy do tyłu. Chodzi tylko o to, żeby przeczytać tłumaczenie, później chcąc nie chcąc go tak po prostu zapamiętujemy, i tak w kółko i w kółko aż w końcu właalaa ;) Te które już umiemy, odkładamy na bok i bierzemy sobie następne.
Ja większość słówek zapamiętuje przez skojarzenia i wyobraźnie. Przykłady:
-uczyłam się tego w 1 klasie liceum i nadal pamiętam :) Wiecie, że z pl. TONA to po ang. DOZEN
dlaczego? ,,ja wysyłam TONĘ listów DO ZENka"
inne przykłady:
-z polskiego słówko częsty- ang.frequent (np. "CZĘSTO nie chodzę do szkoły więc mam słabą FREKWENCJĘ")
-powodować- cause (spowodować coś, żeby dostać całusa)
-pensja- salary (w solarium mają dobrą pensję, bo chodzą tam solary (tylko zmieniamy o na a)
-struś- ostrich (ktoś przyprawił strusia i teraz jest ostry)
To są jedne z tych normalniejszych wyjaśnień słów, mam nadzieję, że je już zapamiętacie ;p
R
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz